Witajcie :)
Majówka się skończyła i wracam do Was z przepisem na danie wiosenno-letnie,smak mojego dzieciństwa.
Latem bardzo często pałaszowałyśmy z siostrami taka zupkę na zimno w upalne dni.
Wersje na ciepło jadaliśmy w Wigilie,było to jedno z 12 obowiązkowych dań:)
Zimą gotowana zazwyczaj na bazie
kompotów domowych ,których zawsze była cała piwniczka z racji tego że, plony z naszego ogrodu były tak bogate że,
nawet 5 osobowa rodzina nie była w stanie ich przejeść.
Latem zupkę gotowaliśmy z owoców świeżych w formie intensywniejszego kompotu zaciąganego kisielem.
Do tego był ugotowany makaron i jak tylko ktoś czuł głód
nakładał sobie "kompot":)z makaronem, zjadał w pośpiechu
i biegł dalej na plac zabaw:)
Nic więcej do szcześcia nie bylo potrzebne:)
Dziś ugotowałam zupę na domowym kompocie malinowym od mamy który przywiozłam z PL:) dodałam tez świeżych malin,borówki amerykańskie i listki mięty.
Smacznego!
Mało co spotykana zupa ; * Ładnie wygląda ; *
OdpowiedzUsuńhttp://spelniaj-swoje-marzenia.blogspot.com/
kochana, uwielbiam taką zupę
OdpowiedzUsuńaż mi smaku narobiłaś, muszę przegląd moich kompocików zrobić i stworzyć taką zupkę
wygląda ciekawie, nigdy nie jadłam takiej zupy:)
OdpowiedzUsuńja nie jadlam w dzieciństwie takich zup, ale ostatnio mnie do nich ciągnie żeby próbować :)
OdpowiedzUsuńwygląda pysznie
Też lubimy owocowe zupy :) U nas najczęściej z wiśni i bywa, że nie z makaronem ale z kluseczkami z mąki :)
OdpowiedzUsuń