Będąc w Polsce,udało się nam wygospodarować jeden dzień na grzybobranie:)
Pojechaliśmy na spokojnie po obiedzie na przysłowiowy spacer, nie nastawialiśmy się na wielkie zbiory:),
jednak po dwóch godzinkach spaceru kosze były już pełne i tak ciężkie, że nie zostało nam nic innego jak wracać do domu .
Przekonałam się również o tym że, inaczej zbiera się grzyby w lesie który się zna ,w którym ma się tzw"swoje miejsca" a inaczej zbiera się grzyby w lesie do którego wchodzi się pierwszy raz:), tym razem jednak byliśmy w znanych mi lasach:)
i jak widać "nasze miejsce" nas nie zawiodło:)
Jednak będąc w jednym jak i w drugim zawsze pamiętam, by odpowiednio się przygotować tzn kalosze,spodnie i obowiązkowo naciągnięte skarpety na nie:),
tym razem przygotowałam się wyjątkowo solidnie,bo wciągnęłam długie podkolanówki
prawda ze gustowne:)hihi ,
Przyznam Wam się uwielbiam zbierać grzyby ,ale panicznie boje się pająków:(,nie cierpię pajęczyn w lesie,zabawnie wyglądam kiedy macham przed sobą kawałkiem gałązki:)hihi,
Jednak najgorsze to obawa przed kleszczami:(,jak dotąd nigdy mi się nie zdarzyło żadnego przynieść ze sobą do domu,wyobraźcie sobie moje przerażenie:)hihi gdy go zauważyłam!
Na szczęście P.fotograf sprawnie go usunął:) nie mam żadnym niepożądanych objawów i wszystko jest w porządku.
kiedyś w końcu musiał być ten pierwszy raz:)
Jak już wróciliśmy do domu ,zabrałam się za oczyszczanie itd:)cześć grzybków zamarynowałam ,a cześć posuszyłam.
Większość grzybów w koszu to były podgrzybki mówimy w domu na nie czarne łebki, trafiło mi się kilka koźlaków i maślaków( te ostatnie od razu poszły na patelnie na masełko:)
P.fotograf był tak zajęty polowaniem na ciekawe obiekty w lesie że, grzybki zostawiał dla mnie:),a sam pstrykał:),jego uwagę przykuły jedynie piękne kurki:),
z którymi przygotowałam pyszny puszysty omlet na śniadanie:)
(zapewne kiedyś też pojawi się na blogu:)
Pewnie każdy ma swój sprawdzony i ulubiony sposób marynowania ,ja również i podzielę się nim z Wami:)
zalewa:
3 szklanki wody
1 szklanka octu 10%
1.5 łyżeczki soli
3 łyżeczki cukru
pieprz ziarnka
cebulka
liść laurowy
ziele angielskie
goździk
Smacznego!
Kapelusze grzybów oczyściłam wilgotna gąbeczką,
Trzonki odcinam do suszenia, wszystkie większe grzyby również susze.
Używam je do farszów,wywarów w okresie zimowym.
Oczyszczone kapelusze gotuje w osolonej wodzie ,wrzucam na wrzątek(dzięki temu zachowują ładny kolor) i gotuje ok 20min aż będą miękkie.
Odcedzam na sicie i studzę.
Słoiki wyparzam i do każdego wkładam na 3/4 wysokości ugotowane grzybki , dodaje ok pol łyżeczki gorczycy na słoiczek,zalewę gotuje ok 15-20 min , studzę(grzybki wtenczas nie tworzą śluzu)
i zalewam grzybki.
pasteryzuje ok 15-20 min
Prawdziwe skarby ,przeszłabym się z chęcią na grzyby,niestety w hiszpańskich lasach nic nie rośnie,pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńoj szkoda:(ja będąc w lesie w Niemczech w mieście gdzie mieszkam , tez nie znalazłam ani jednego grzyba chyba las był nie ten:),nie ma jak nasze krajowe:)Pozdrawiam
UsuńSolidaryzuję się w machaniu gałązką (chociaż u mnie to bardziej gałąź, bo przynajmniej metr musi mieć)! ;) Wszyscy zawsze się ze mnie nabijają, ale dobrze wiedzieć, że nie tylko ja tak mam :D
OdpowiedzUsuń:)oj kochana mi tez od razu lżej się zrobiło:)wiedząc że, nie tylko ja tak mam:)hihihi Pozdrawiam serdecznie
Usuńjak zaczynam opędzać się od pająków to nie bardzo mam czas na zbieranie grzybów. :)
OdpowiedzUsuńA kleszcz, hmm... trzeba obserwować przez jakiś czas czy aby rumień sie nie robi w tym miejscu. Jeśli nie to spokojna głowa :)
hahaha też racja,przez machanie i oganianie na pewno zostawiłam mnóstwo grzybów dla innych grzybiarzy:)haha
Usuń