Witajcie !:)
Dzisiaj jak co dzień byłam na wyprawie rowerowej razem z moim Panem fotografem oczywiscie, wykręciliśmy 30km ,czuje je w nogach.Poziom endorfin znacznie mi się podniósł:) uwielbiam tak spędzać czas:),pogoda była idealna na rower.
Wyjechaliśmy ok 13ej ,zapowiadali przelotne deszcze,ale niezrażeni tym pojechaliśmy. Zdążyliśmy wyjechać z miasta zrobiło się ciemno i lunęło:),zdążyliśmy do najbliższego przystanku autobusowego.Lekko zmartwiona ale z nadzieja że, coś się szybko zmieni, odczekaliśmy 20 min i moje prośby zostały wysłuchane:)Pokazało sie słońce , wiatr zniknął, ruszyliśmy dalej pełni zapału i ulgi że, wyprawa dojdzie do skutku :)i nie będziemy musieli wracać do domu:)
Jadąc na którymś kilometrze , zauważyłam na poboczu małego krecika:) pierwszy raz w życiu!!!szok:)
Biedak próbował rozkopać świeżo wylany asfalt:(
no nic przyroda ma swoje prawa , zrobiłam zdjęcie
i pojechaliśmy dalej ,kiedy to zobaczyliśmy pastwisko na którym pasły sie zwierzęta:)Nie było by nic w tym dziwnego ,gdyby nie to że, obok siebie ,klika kilometrów za miastem ,pasły się kobyla,osioł i wielbłąd:)hihi
Widok nie codzienny :)dlatego tez to uwieczniłam:)
Gdy wrocilismy szybko odgrzałam zupkę którą zrobilam do południa.
Kapuste poszatkowalam ,ugotowalam na rosole, ktory mi został,dołożyłam koperek i lubczyk świeży. Zmiksowałam na krem,zjedliśmy z rukola i szynka gotowana.
Smacznego!
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń